W końcu się zebrałam na post... Po tym wszystkim, choć minęło już sporo czasu, a jeszcze więcej się wydarzyło, nie potrafię się ogarnąć... Czasami mam takie dni, że łapię się na tym, że planuję wieczór z T... Bo piątek przecież i pójdziemy na drinka. No ale niestety, świat pędzi dalej... Za szybko...
Za tydzień miną 3 miesiące mojej pracy w Volvo. Jestem zadowolona bardzo, może nie jest to praca marzeń, ale wiem, że to chce robić. Lubię nie mieć czasu, wstawać o 5, wracac o 19, biec na norweski, albo na francuski... Lubię kolacje firmowe, delegacje do Francji, Szwecji... Wszystko co kocham w wydaniu "i jeszcze mi za to płacą". Pozawala mi to zapomnieć na chwilę o tym z czym gdzieś mi tam w środku źle, z cholerną samotnością. Bo mimo iż mam ogromne wsparcie, to czuję pustkę gdzieś w okół, szczególnie w okolicy serca. Ale poznałam drugie takie serce w męskim wydaniu :) Wspieramy się, możemy pogadać... To dużo.
Miałam Wam pokazać moje nowe nabytki, baaardzo dużo tego, ale wczoraj odwiedzil mnie Mikołaj i nadal w ciężkim szoku, pokazuję co przyniósł :)
A to prezenty, dla Xaviera (tak się nazywa moje wsparcie)
Krawat Wilsoor, niestety nie mam zdjęcia i nie ma go na stronie internetowej :( Ale deseń taki jak w pewnej książce, jedwabny, granatowy ;)
Do tego spinki do mankietów na jednej jest X na drugiej D :))
A dla mojej Honoratki...
Lekko upośledzony filcowy kot, ma wytrzeszcz i uszu nie widać, ale musicie mi wierzyć, że to kot :)
I tusz z odżywką z Clinique. W Douglasie była promocja 29zł, kupiłam 3... Ale o tym następnym razem jak odbędzie się prezentacja zakupów i prezentów mikolajkowych, które zrobiłam sama dla siebie :)
I na koniec jeszcze prezent od Klubowej Mikołajki Ani :) Dzięki książce, jakoś dotrwam do noworocznego wyjazdu :))
Historię pierścionka opowiem Wam jka ogarnę wszystko... Jak na razie na niego patrzę i napatrzeć się nie mogę :)))